Zimowe Ushguli
Zimowe Ushguli, ciche i spokojne, pokryte śnieżna pierzynką. Wygląda zupełnie inaczej niż latem kiedy tu byłam, wtedy było tak zielono i radośnie. Miedzy domami przechadzały się krówki, po łąkach biegały konie, świnki wylegiwały się w cieniu murów. Teraz wygląda jak wymarłe. Dojeżdżamy na początek wioski, dalej samochód nie pojedzie, za dużo śniegu. Wydeptanymi ścieżkami powoli suniemy w stronę cerkwi Lamaria. Zbliżając się do murów mijamy mnicha dźwigającego na plecach worek. Przed nami do wsi jechał jakiś samochód dostawczy, tu sklep przyjeżdża raz w tygodniu, więc zapewne to zapasy na kolejny tydzień, albo dłużej. Bo kto wie czy za tydzień będzie droga przejezdna. Z drogą do Ushguli jest różnie, kapryśna jest jak pogoda w górach. Czasami zejdzie lawina śnieżna lub błotna i trzeba czekać kilka godzin, lub kilka dni aby udrożnić przejazd. Nam dziś się udało dojechać, chociaż wiele się nasłuchałam że tu zimą to nie jest bezpiecznie jechać. Ale warto.
Będąc tu zaczynam doceniać jak inne, łatwe jest życie w Europie. Odśnieżone drogi, dobrze zaopatrzone sklepy często całodobowe, wszystko na wyciągnięcie ręki. Wciskasz przycisz i w domu robi się ciepło, odkręcasz kurek w kranie i leci ciepła woda, jedzenie z mikrofalówki no bo szybko i poręcznie, potrzebujesz pomocy medycznej- wzywasz ambulans. Łatwo miło i przyjemnie, tylko rano trzeba stać w korku godzinę w stresie, że znowu możecie się spóźnić do biura, i żeby tylko tej pracy nie stracić, nie zapomnieć zapłacić rachunków na czas. I czy zdążymy na tę wyprzedaż aby kupić kolejna sukienkę co to była w reklamie bo ta ruda z biura obok już ma taką. I tak biegniemy przez życie od pierwszego do pierwszego. Gonimy króliczka. A gdyby tak rzucić to wszystko i przyjechać tu, i zamieszkać, chociaż na chwilę na próbę. Próbuje moją myśl sprzedać współtowarzyszom wpatrującym się w scenkę jak z filmu niemego. Mnich, krówki, śnieg…
Ty chyba zwariowałaś, co ty byś tu robiła? E do biedry daleko no co ty nie żartuj.
No tak, tak. Trzeba patrzeć realnie, tu żyją twardzi górale, nie miastowe paniusie.
Zagadujemy nasza przewodniczkę o życie tutaj. Tu na końcu świata 2100 n.p.m, życie nie rozpieszcza, zimy mroźne i śnieżne, transport nie zawsze dociera. Ludzie żyją skromnie w kamiennych wieżach wybudowanych dawno temu przez przodków. Hodują, krowy, świnie, w czasie krótkiego lata nie wiele tu zdąży wyrosnąć. Ze zgromadzonych zapasów trzeba przetrwać długą zimę. Ludzie poczciwi wierni swojej ziemi, waleczni i twardzi. Od kilku lat powoli zaczyna rozkręcać się biznes turystyczny, ale to latem, zimą zamiera. Niektórzy na zimę jada do miasta, przeważnie młodzi, starsi zostają tu.
Pięknie tu, ale czy miałabym siłę i odwagi by tu żyć ?
Komentarze
Prześlij komentarz